Kiedy pracownik potrzebuje zrozumienia, a pracodawca wsparcia

Andrzej DąbrowskiWF Dodaj komentarz

Świat kwiaciarni — między pasją a rzeczywistością

Świat kwiaciarni to jedno z tych miejsc, gdzie emocje mieszają się z liczbami, estetyka z ekonomią, a pasja z twardą codziennością prowadzenia firmy. Kto choć jeden sezon przepracował w kwiaciarni, ten wie, że to nie jest praca „przy kwiatach”, tylko praca „na czas”, „na presji” i często „ponad siły”.

A jednak wciąż przyciąga ludzi, którzy chcą tworzyć piękno.

Dwie perspektywy — pracownik i pracodawca

W ostatnich miesiącach coraz częściej słyszę głosy z obu stron.
Pracownicy mówią o zbyt niskich stawkach i braku stabilności.
Pracodawcy o rosnących kosztach i braku zaangażowania ze strony części zespołu.

Jedni mówią: „Florystki zarabiają więcej niż właściciel, który ryzykuje własnym majątkiem”.
Drudzy odpowiadają: „Pracodawcy narzekają, a stawki są takie, że nawet sprzątanie kosztuje więcej niż florystyka”.

Jak zwykle — prawda leży pomiędzy.

Niewidzialny kontrakt w każdej kwiaciarni

W każdej dobrze działającej kwiaciarni istnieje coś, co można nazwać niewidzialnym kontraktem.
Pracownik wie, że jego zadaniem jest nie tylko wykonać bukiet, ale też zarobić na swoją pensję, zadbać o klienta i współtworzyć sukces miejsca.
A właściciel wie, że bez dobrego pracownika nie da się utrzymać poziomu usług, stylu, renomy ani powtarzalności jakości.

To, co widzi klient — piękny bukiet, sprawna obsługa, estetyczna przestrzeń — powstaje z połączenia dwóch rzeczy: pieniędzy właściciela i pracy florysty.
Bez jednego nie ma drugiego.

Kiedy równowaga znika

Bywa jednak, że to porozumienie pęka.
Część pracowników zaczyna traktować pracę jak miejsce „od–do”, bez świadomości, że zaangażowanie naprawdę przekłada się na wynik finansowy i na to, czy sklep w ogóle ma szansę się utrzymać.

Z kolei część właścicieli — zwłaszcza tych zmęczonych, przeciążonych i stojących pod presją kosztów — popada w przekonanie, że pracownik ma łatwiejszą sytuację niż oni.
Pensja co miesiąc ta sama, niezależnie od tego, czy kwiaciarnia zarobiła na czynsz, czy nie.
Żadnego ryzyka, żadnych długów na koncie, żadnych nocnych stresów.

Obie strony patrzą na tę samą kwiaciarnię, ale jakby przez dwie różne szyby.

Skąd biorą się największe nieporozumienia?

Najwięcej konfliktów rodzi się nie z tego, co jest powiedziane, ale z tego, czego nikt nie mówi na głos.

Pracownik widzi jedynie:
„Skoro kwiaciarnia funkcjonuje, to właściciel na pewno zarabia i stać go na więcej”.

Właściciel widzi tylko:
„Gdyby wszyscy pracownicy dawali z siebie tyle, co ja, ta kwiaciarnia byłaby rentowna cały rok”.

Obie te myśli są uproszczeniem — i jednocześnie obie mają w sobie ziarno prawdy.
Nic dziwnego, że dochodzi do tarć, bo każda strona widzi jedynie tę część rzeczywistości, w której sama uczestniczy.

Kiedy pracownik staje się wartością

W kwiaciarni naprawdę widać, kiedy pracownik angażuje się ponad minimum.
Taki człowiek:

  • zauważa szczegóły
  • myśli o kwiaciarni jak o wspólnym projekcie
  • dba o jakość bez wytykania mu każdego kroku
  • rozmawia z klientami tak, że ci wracają
  • i zostawia po sobie ślad — estetyczny i relacyjny

Właściciel nie potrzebuje tabeli Excel, żeby to zauważyć.
To widać w rezultatach, w sprzedaży i w atmosferze.

Taki pracownik nie jest kosztem.
Jest inwestycją, która się zwraca — i to wielokrotnie.

Kiedy pracodawca staje się partnerem

Ale partnerstwo działa tylko wtedy, gdy właściciel odpowiada tym samym:
uczciwością, jasnymi zasadami zatrudnienia, wynagrodzeniem adekwatnym do doświadczenia i normalnym podejściem do życia pracownika.

Florysta to nie robocza linia produkcyjna.
Florysta to część tożsamości miejsca.

Kiedy pracodawca to rozumie, pracownicy zostają na lata, a kwiaciarnia rośnie szybciej niż konkurencja.

Dlaczego warto spojrzeć na siebie nawzajem z większym zrozumieniem

Najgorsze, co może się wydarzyć w relacji pracownik–pracodawca, to utrata ciekawości wobec perspektywy drugiej strony.

Pracownik nie widzi kosztów prowadzenia biznesu, presji galerii, wzrostu cen towaru, opłat, niezapłaconych faktur i nocy, podczas których właściciel zastanawia się, jak zbilansować kolejny miesiąc.

Właściciel nie widzi stresu obsługi klienta, pracy pod presją czasu, stania cały dzień, walki z brakiem towaru, odpowiedzialności za wygląd bukietu i relacje, które pracownik buduje z klientami.

Kiedy jedno zaczyna rozumieć drugie, nagle znika większość napięć.

Partnerstwo — fundament dobrej kwiaciarni

W kwiaciarni najlepiej pracuje się tam, gdzie obie strony są świadome swoich ról.
Pracownik wie, że jego praca musi przynosić wartość ponad koszt, bo inaczej biznes nie ma sensu.
Pracodawca wie, że wartość powstaje tylko tam, gdzie tworzą ją ludzie — nie sam towar, nie lokal, nie technologia, tylko człowiek.

Jeśli obie strony potrafią się spotkać w połowie, powstaje rzadkie zjawisko — kwiaciarnia, która rośnie nie „mimo ludzi”, ale dzięki ludziom.

A wtedy i pracownik, i właściciel czują się częścią czegoś większego niż tylko miejsca pracy.

A może… problem jest jeszcze głębiej?

Kiedy patrzymy na relację pracownik–pracodawca wyłącznie przez pryzmat „kto ma rację”, łatwo przeoczyć coś znacznie ważniejszego. Wiele napięć, o których mówi branża, nie wynika ani z nieuczciwości pracodawców, ani z braku zaangażowania pracowników. To tylko skutki. Przyczyny często leżą o wiele głębiej.

A może problem nie tkwi w ludziach, tylko w tym, że część kwiaciarni nadal działa według modelu sprzed piętnastu lat?
Modelu, który kiedyś jakoś się sprawdzał, ale dziś — przy rosnących kosztach, zmianie zachowań klientów, konkurencji online i coraz wyższej presji płacowej — po prostu przestaje działać.

Może to nie kwestia tego, kto mówi prawdę, a kto przesadza, tylko tego, że brakuje dostosowania do nowych realiów: pracy nad przewidywalnością, świadomego zarządzania kosztami, strategii, automatyzacji prostych procesów i optymalnego wykorzystania kompetencji zespołu.

Bo dobrze zarządzona, nowoczesna kwiaciarnia potrafi wyglądać zupełnie inaczej.
Kiedy stoi za nią realny plan, analiza kosztów, jasna polityka cenowa i mądre wykorzystanie pracy pracowników, wtedy zaczyna się prawdziwa zmiana.

Taka kwiaciarnia potrafi zarabiać inaczej.
Potrafi płacić godnie.
Potrafi się rozwijać.
I potrafi budować partnerstwo, zamiast konfliktu.

A kiedy obie strony — pracownik i pracodawca — zaczynają to widzieć, wtedy relacja nie opiera się na pretensjach, tylko na wzajemnym zrozumieniu. I właśnie tam zaczyna się przyszłość florystyki, która ma szansę przetrwać kolejne lata nie dzięki szczęściu, ale dzięki dobremu zarządzaniu i szacunkowi do ludzi, którzy ten biznes tworzą.

O Autorze

Andrzej Dąbrowski

Facebook Twitter

Andrzej Dąbrowski to magister ekonomii, który urodził się, mieszka i pracuje w Bolesławcu. W 1994 roku zaangażował się w biznes florystyczny, który kontynuuje do dziś. Ukończył Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu, specjalizując się w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Aktualnie Grupa Florystyczna Florand, którą stworzył i zarządza skupia wiele florystycznych marek działających w różnych sektorach kwiatowego rynku. Jego szeroka wiedza z zakresu zarządzania przedsiębiorstwem florystycznym pozwala mu świadczyć usługi doradcze i szkoleniowe dla firm z branży kwiatowej. Ponadto, dzieli się swoją pasją i doświadczeniem, pisząc artykuły o biznesie florystycznym, które publikowane są na blogach wsparcieflorystow.pl i otwieramkwiaciarnie.pl oraz w czasopiśmie NDiO - Flora. https://www.florand.com.pl/nasze-marki/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.