Temat sukcesji w branży florystycznej coraz częściej pojawia się nie tylko w rozmowach rodzinnych, ale także podczas konsultacji biznesowych, spotkań branżowych i szkoleń dla właścicieli kwiaciarni. Wieloletnie prowadzenie firmy florystycznej to ogromny wysiłek fizyczny, emocjonalny i organizacyjny, a jednocześnie rynek wokół nas dynamicznie się zmienia. Naturalnie pojawia się pytanie: czy warto przekazywać kwiaciarnię kolejnemu pokoleniu, a jeśli nie – jaką inną drogę rozwoju wybrać, aby zachować wartość wypracowaną przez lata?
Z perspektywy konsultanta w biznesie florystycznym kluczowe jest jedno: sukcesja nie jest jedynym możliwym scenariuszem, ale zawsze powinna być elementem świadomej strategii.
Czy branża florystyczna ma dziś przyszłość?
Florystyka jako branża ma przyszłość, jednak nie w swojej najbardziej tradycyjnej formie. Model kwiaciarni oparty wyłącznie na sprzedaży stacjonarnej, długich godzinach pracy właściciela i sezonowych szczytach sprzedaży staje się coraz trudniejszy do utrzymania. Rosną koszty prowadzenia działalności, zmieniają się nawyki zakupowe klientów, a młodsze pokolenia oczekują dostępności, wygody i szybkiego zakupu.
Jednocześnie kwiaty pozostają produktem silnie emocjonalnym i symbolicznym. Są obecne w najważniejszych momentach życia: radości, wdzięczności, miłości, pożegnania. To sprawia, że dobrze prowadzona firma florystyczna, oparta na jakości, relacjach i sprawnym systemie sprzedaży, wciąż ma bardzo solidne fundamenty.
Przyszłość branży należy do tych przedsiębiorców, którzy potrafią połączyć tradycyjne rzemiosło florystyczne z nowoczesnym zarządzaniem, dywersyfikacją kanałów sprzedaży oraz rozwiązaniami technologicznymi, takimi jak sprzedaż online czy kwiatomat jako uzupełnienie działalności kwiaciarni.
Sukcesja w kwiaciarni – dlaczego to proces, a nie jednorazowa decyzja?
W większości rodzinnych firm florystycznych wiedza, doświadczenie i relacje są ściśle związane z jedną osobą – właścicielem. To on zna klientów, dostawców, sezonowość sprzedaży, lokalne zwyczaje i specyfikę rynku. Dlatego sukcesja w kwiaciarni nie polega wyłącznie na formalnym przekazaniu firmy, ale na stopniowym przekształcaniu biznesu w taki sposób, aby mógł funkcjonować bez codziennej obecności jednej osoby.
W praktyce oznacza to konieczność uporządkowania procesów, standardów pracy, finansów i struktury zespołu. Dopiero na takim fundamencie można rozważać realne scenariusze przyszłości.
Wariant pierwszy: częściowe zaangażowanie dzieci w biznes florystyczny
Najczęściej spotykanym i jednocześnie najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest stopniowe, częściowe zaangażowanie kolejnego pokolenia w firmę florystyczną. Dzieci nie przejmują od razu pełnej odpowiedzialności operacyjnej, ale wchodzą do biznesu etapami, testując swoją rolę i możliwości.
Z perspektywy branżowej to bardzo wartościowy model. Młodsze pokolenie wnosi do kwiaciarni nowe kompetencje: marketing internetowy, media społecznościowe, sprzedaż online, analizę danych, automatyzację procesów czy świeże spojrzenie na ofertę. Często to właśnie dzieci inicjują wdrożenie rozwiązań takich jak strona internetowa z zamówieniami, współpraca B2B czy inwestycja w kwiatomat, który zwiększa dostępność oferty bez konieczności wydłużania godzin pracy.
Ten wariant daje kilka możliwych dróg rozwoju. Czasem kończy się pełnym przejęciem firmy i kontynuacją działalności w nowoczesnej formie. Innym razem prowadzi do modelu właścicielskiego, w którym dzieci zarządzają strategicznie, a codzienne operacje przekazują managerowi. Zdarza się też, że zaangażowanie jest czasowe, ale pozwala znacząco wzmocnić firmę i przygotować ją do kolejnego etapu.
Wariant drugi: brak sukcesji i świadome przygotowanie firmy do sprzedaży
Coraz częściej spotykanym scenariuszem jest sytuacja, w której dzieci nie chcą przejmować kwiaciarni. Nie należy traktować tego jako porażki. To po prostu inny wybór życiowy, który wymaga odpowiedniej reakcji biznesowej.
W takim przypadku najlepszym rozwiązaniem jest przekształcenie firmy florystycznej w dobrze poukładane, samodzielne przedsiębiorstwo, które można sprzedać w odpowiednim momencie. Kluczowe jest odejście od modelu, w którym wszystko opiera się na właścicielu, i zbudowanie biznesu opartego na systemach, procedurach i stabilnych wynikach finansowych.
Z punktu widzenia potencjalnego nabywcy wartość ma marka, lokalizacja, baza klientów, zespół, powtarzalność sprzedaży oraz dywersyfikacja źródeł przychodu. Kwiaciarnia uzupełniona o sprzedaż online, stałe kontrakty B2B czy kwiatomat jako dodatkowy kanał sprzedaży jest znacznie bardziej atrakcyjna inwestycyjnie niż klasyczny punkt sprzedaży przy ladzie.
Wariant trzeci: samowystarczalna firma florystyczna bez codziennej obecności właściciela
Trzecim scenariuszem jest budowa firmy, która funkcjonuje sprawnie bez ciągłej obecności właściciela, ale pozostaje pod jego kontrolą. To model, w którym właściciel przechodzi z roli wykonawczej do roli strategicznej.
W florystyce oznacza to wdrożenie standardów pracy, jasnych zakresów obowiązków, kontroli kosztów i jakości oraz zaufanego zespołu. Samowystarczalna kwiaciarnia daje ogromną elastyczność: można ją prowadzić spokojniej przez kolejne lata, przekazać w przyszłości, sprzedać w dogodnym momencie lub rozwinąć o kolejne punkty czy automaty sprzedażowe.
To także model, który bardzo często rekomenduje konsultant biznesowy w branży florystycznej jako etap przejściowy przed sukcesją lub sprzedażą firmy.
Sukcesja, kwiatomat i nowoczesna strategia rozwoju kwiaciarni
Niezależnie od wybranego wariantu, jedno jest wspólne: przyszłość firm florystycznych zależy od ich zdolności do adaptacji. Kwiatomat, sprzedaż online, dywersyfikacja usług i profesjonalne zarządzanie nie są dziś dodatkiem, ale elementem strategii zwiększającej bezpieczeństwo biznesu.
Sukcesja ma sens wtedy, gdy jest świadoma i dobrze przygotowana. Brak sukcesji również może być dobrą decyzją, jeśli prowadzi do budowy wartościowej, samodzielnej firmy. Największym zagrożeniem nie jest żadna z tych opcji, lecz brak decyzji i trwanie w modelu, który stopniowo wyczerpuje właściciela i potencjał biznesu.
Wiem coś na ten temat. I nie z teorii, ale z życia
30 lat temu „wżeniłem się” w biznes florystyczny.
Nie przejmowałem kwiaciarni teściów z dnia na dzień. Najpierw była pomoc, obserwacja, nauka i ogromny szacunek do ich doświadczenia. Potem równolegle budowaliśmy swój własny biznes, oparty na tych fundamentach, ale już dostosowany do nowych realiów. Dopiero na kolejnym etapie przejęliśmy kwiaciarnię od teściowej i wprowadziliśmy ją w struktury naszej, mocno rozwiniętej firmy.
Dziś, po 30 latach, jesteśmy dokładnie tam, gdzie chcieliśmy być.
Uważam, że dobrze wykorzystaliśmy potencjał tego biznesu, ale co ważniejsze – cały czas go analizujemy, korygujemy i dostosowujemy do współczesnych warunków. A często po prostu… kreujemy jego przyszłość.
Sukcesja to nie jednorazowa decyzja
To proces, relacje, zaufanie, cierpliwość i umiejętność łączenia doświadczenia z nowym spojrzeniem. To także ciągłe szukanie optymalizacji zasobów i efektywnego działania w biznesie, który – mimo wszystkich wyzwań – wciąż jest piękny, bo oparty na pięknie.

