Pasja czy biznes? O równowadze, która pozwala naprawdę rozkwitnąć

Andrzej DąbrowskiWF Dodaj komentarz

Pasja i biznes – florystyka między sercem a kalkulatorem

„Pasja czy biznes?” – to pytanie, które od lat zadaję uczestnikom moich szkoleń.
I od lat słyszę to samo:
„Oczywiście, że pasja!”
Po chwili zapada cisza, aż ktoś w końcu dopowiada:
„Ale to też biznes…”

I właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa rozmowa.

Bo florystyka to nie tylko kwiaty. To emocje, zapachy, estetyka, symbolika, ale też rachunki, faktury, koszty, planowanie i codzienna walka o przetrwanie. To świat, w którym piękno spotyka się z rzeczywistością.

Od ponad trzydziestu lat razem z Moniką żyjemy w tym świecie.
Kiedyś była tylko mała kwiaciarnia. Potem kolejna. Później hurtownia, pracownia, nowe pomysły, kolejne marki, a dziś – cała sieć projektów florystycznych, które łączą tradycję z nowoczesnością.

Monika zawsze miała w sobie pasję – tę prawdziwą, płynącą z serca.
To ona potrafiła godzinami komponować bukiety, które mówiły więcej niż słowa. W jej dłoniach kwiaty nabierały znaczenia – opowiadały historie.

Ja z kolei od początku czułem, że tę pasję trzeba okiełznać – nadać jej ramy, strukturę, plan.
Bo sama pasja nie wystarczy, jeśli ma stać się sposobem na życie.

Pasja pięknie brzmi, ale to biznes daje jej tlen

Przez te wszystkie lata przekonałem się, że najtrudniejsze w tym zawodzie jest połączenie serca z kalkulatorem.
Floryści to artyści. Widzą świat przez pryzmat kolorów, faktur, kompozycji. Ale przedsiębiorca musi też widzieć kolumny w Excelu – przychody, koszty, marże, prognozy.

Nie raz widziałem firmy prowadzone z pasją, które upadały. Nie dlatego, że brakowało im talentu – wręcz przeciwnie. Brakowało im świadomości finansowej.

Pasja jest jak ogień – daje ciepło, ale jeśli nie kontrolujesz płomienia, może spalić wszystko wokół.

Dlatego mówię to otwarcie:
jeśli nie musisz zarabiać, prawdopodobnie nie będziesz zarabiać.

Znam w branży przypadki, gdzie ktoś prowadzi kwiaciarnię dla przyjemności – ma sponsora, zaplecze, drugą pensję. To piękne, ale to inna historia.
Dla większości z nas florystyka to zawód, który musi zarabiać na siebie.
Nie wystarczy mieć talent. Trzeba mieć determinację, dyscyplinę i odwagę, by podejmować decyzje.

Kwiatowy biznes wymaga więcej niż pięknych bukietów

To nie jest łatwy biznes.
Wymaga zaangażowania, aktywności, kreatywności i ryzyka.
Trzeba codziennie być gotowym na zmiany – inne ceny, inne gusta, inne nastroje klientów.

Bywa, że wstajesz o świcie, bo dostawa kwiatów z giełdy nie może czekać.
Bywa, że pracujesz do nocy, bo jutro ślub, pogrzeb, jubileusz.
Bywa, że musisz być psychologiem, księgowym, sprzedawcą i kierowcą w jednej osobie.

Ale właśnie to sprawia, że ten zawód ma w sobie coś wyjątkowego.
Łączy wrażliwość z przedsiębiorczością.
Uczy pokory wobec natury i ludzi.
Pokazuje, że nawet w trudnych czasach – wojny, pandemii, kryzysów – kwiaty wciąż są potrzebne, bo dają ludziom nadzieję i emocje, których nie zastąpi żaden ekran.

Zarobić na pasji – czyli jak wycena zamienia marzenie w biznes

Wycena to moment, w którym emocje spotykają się z rzeczywistością.
To tu decyduje się, czy florystyka pozostanie pasją, czy stanie się także biznesem.

Wielu florystów wciąż stosuje zasadę narzutu procentowego na koszt kwiatów.
Ale kiedy policzymy wszystkie etapy – od zakupu po sprzedaż – okazuje się, że nawet przy 100% narzucie realny zysk to około 11%. A wystarczy niewielki rabat, by zejść poniżej progu opłacalności.

Dlatego tak ważne jest, by umieć bronić wartości swojej pracy.

„We florystyce nie ma rzeczy, której nie można trochę gorzej wykonać, aby trochę taniej sprzedać. Ale klienci, którzy zwracają uwagę tylko na cenę, zawsze będą ofiarami takich decyzji.”

To nie tylko fragment polityki cenowej naszej pracowni Party Flowers – to zasada, która chroni godność zawodu.
Bo florysta nie sprzedaje kwiatów. Sprzedaje emocje, estetykę, doświadczenie i odpowiedzialność za efekt.

Klient, który wybiera najniższą cenę, często traci dwa razy – pieniądze i czas.
Dlatego nie bójmy się rozmawiać o pieniądzach. Uczciwa cena to dowód profesjonalizmu.

Synergia – kiedy pasja i biznes idą ramię w ramię

Kiedy patrzę dziś na naszą drogę, widzę jedno: ta firma nie powstałaby, gdyby nie synergia dwóch energii. Monika – z sercem i intuicją florystki. Ja – z chłodnym okiem analityka i potrzebą porządku w chaosie. Do tego dołączyła Magdalena, która umiejętnie łączy wszystkie elementy i wnosi świeże, nowoczesne spojrzenie na ten biznes.

Gdybym działał sam – pewnie wszystko byłoby policzone, ale mniej emocjonalne.
Gdyby działała sama – pewnie powstałoby więcej pięknych kompozycji, ale mniej stabilnych struktur.
Razem stworzyliśmy coś, co ma duszę i solidne fundamenty.

I to właśnie próbuję przekazać na szkoleniach – że pasja i biznes nie muszą się wykluczać.
One powinny się wspierać.

Pasja przyciąga klientów.
Biznes daje środki, by tę pasję rozwijać.
Jedno bez drugiego nie przetrwa.

Na koniec

Wielu ludzi myśli, że florystyka to lekki, pachnący zawód.
Tymczasem to ciężka, odpowiedzialna praca – z ogromem satysfakcji, ale też z ryzykiem, stresem i niepewnością.

Nie każdy przetrwa. Ale ci, którzy zrozumieją, że kwiaty to nie tylko emocje, lecz także ekonomia, mają szansę kwitnąć przez długie lata.

Kwiaciarnia, pracownia, florystyka – to może być piękny sposób na życie i dobry biznes.
Trzeba jednak mieć wizję, strategię, otwartość i odwagę.
Da się to wszystko poukładać – zbudować firmę, która daje satysfakcję, zarabia i pozwala się rozwijać.

Da się też tak to zorganizować, żeby w ciągu roku wyrwać się kilka razy na tydzień czy dwa – odpocząć, spojrzeć z dystansu, złapać świeżą perspektywę.
Bo intensywna praca i ciągła presja mogą zabić nawet największą pasję.
Trzeba umieć nie tylko pracować, ale i odpoczywać – wtedy wraca energia, pomysły i sens tego, co robimy.

Po trzydziestu latach w branży wiem jedno:
piękno trwa wtedy, gdy stoi na solidnych podstawach.
Dlatego powtarzam to wszystkim florystom:
pracujcie z sercem, ale pilnujcie biznesu.

Bo tylko wtedy pasja naprawdę zakwitnie.

O Autorze

Andrzej Dąbrowski

Facebook Twitter

Andrzej Dąbrowski to magister ekonomii, który urodził się, mieszka i pracuje w Bolesławcu. W 1994 roku zaangażował się w biznes florystyczny, który kontynuuje do dziś. Ukończył Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu, specjalizując się w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Aktualnie Grupa Florystyczna Florand, którą stworzył i zarządza skupia wiele florystycznych marek działających w różnych sektorach kwiatowego rynku. Jego szeroka wiedza z zakresu zarządzania przedsiębiorstwem florystycznym pozwala mu świadczyć usługi doradcze i szkoleniowe dla firm z branży kwiatowej. Ponadto, dzieli się swoją pasją i doświadczeniem, pisząc artykuły o biznesie florystycznym, które publikowane są na blogach wsparcieflorystow.pl i otwieramkwiaciarnie.pl oraz w czasopiśmie NDiO - Flora. https://www.florand.com.pl/nasze-marki/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.